Archiwum listopad 2004


Bez tytułu
25 listopada 2004, 14:18

Dzien jak dzien... Pizdziawa nieludzka, nudy.... Ehhh.....poprostu szkoda gadac. Mam nadzieje, ze w piatek sie wyszaleje. Tym razem zamierzam isc na medium. Tylko sie bardzo zdenerwuje jak bedzie chujnia. Bo slyszalam, ze jest gorzej niz bylo. Chyba nie moze byc gorzej...Chodz w sumie... moge sie mylic. A zreszta zobaczymy. Ludzie mnie dobijaja. Albo ja sie zmienilam, albo kurwa cos w nich pierdolło np. ufo i sie teraz dziwnie zachowuja. Kurcze, ja tez nie jestem idealna no ale bez przesady. Masakra sie dzieje...czysta masakra. Naszczescie bliscy znajomi zostali tacy, jacy byli. Czyli pojebani. W pozytywnym sensie oczywiscie:) I chyba tylko to pozwala mi przetrwac...oj masakra...

Bez tytułu
21 listopada 2004, 20:29

Koncert byl full wypas, ze sie tak wyraze:) Dawno sie tak nie wybawilam:) Ale pogo bylo masakryczne:P Jestem cala poobijana, a moja bluzka wyglada jakby conajmniej przeszla rzez..Ale mniejsza z tym...Weekend sie konczy, a jutro znowu do szkoly:( Jak zwykle wcale sie owym faktem nie ciesze...Nie lubie mojej szkoly:/ No ale coz...czasami mowi sie trudno i zyje sie dalej...

We wtorek pedze do fryzjera...Moje wlosy juz mnie wkurzaja. Sa zdecydowanie za dlugie:] Wole krotkie. Ciekawe tylko czy sie do nich przyzwyczaje. Bo zawsze jak wracam od fryzjera nie umie sie przyzwyczaic do nowej fryzury:P Ale mniejsza z tym:P Ide sobie....

Bez tytułu
15 listopada 2004, 17:40

Kurcze, kurcze....Jak ten czas szybko ucieka... Juz polowa listopada, a ja mam wrazenie, ze ciagle jest wrzesien... Za niedlugo probne egzaminy a ja ciagle olewam ta nauke...jak zreszta wszystko dookola... Teraz po dluzszym weekendzie jestem wsumie na nowo naladowana ale i tak nic mi sie nie chce.... Znowu stwierdzilam, ze ludzie to gnoje. Parszywi egoisci... Sa dla Ciebie mili tylko jak cos chca... Jezeli juz wykorzystali swoje zachianki to Cie olewaja i maja w dupie.... No, ale ogole nie jest najgorzej...

Wybieram sie 20 na koncert do Krakowa.... 18-lecie Farbenow... Juz moje nadzieje legly w gruzach, kiedy Pati powiedziala, ze nie jedzie bo ma zabieg kregoslupa (jej ogonka:P)ale Beata mnie ratuje, bo jej starsi po nas podjada. Wiec moze mi sie uda tam dojechac, wybawic i wrocic do szrej rzeczywistoscil... A tymczasem ide sobie poczytac jakas ksiazke...

Bez tytułu
01 listopada 2004, 19:53

Dzis dzien poswiecony zmarlym...smutny dzien... A na cmentarzach pelno cudownie wygladajacych zniczy... Pelno takich plomyczkow nadzieji... Pamieci.... Przyjemnie mi sie chodzilo w ciemnosciach po naszym cmentarzu... 

Popadlam w taki melancholijny nastroj... Ale jest ok. Smutno mi troche... Zeszloroczne wspomnienia wrocily.... Z jednej strony wspaniale, dajace mi sile...nadzieje...Ale rowniez smutne i bolesne... Bo co dobre szybko sie konczy...Lecz mimo wszystko, chcialam podziekowac tej osobie za to, ze wtedy dala mi milosc...Ktora chyba trwa do dzisiaj...Zreszta mniejsza z tym, za wszystkie radosci i smutki ktore ze mna dzieliles, dziekuje panie D.:*

Dosc tych smutasow... To wszystko przez ta piosenke Zbeera - Bistro...teraz sobie jej sluchalam i mi sie wszysciutko przypomnialo... No ale stwierdzilam, ze warto umiesic w tej notce mala wzmianke o tym...przynajmniej mi ulzylo....w pewnym sensie.... Żegnam Was cieplutko i trzymajcie za mnie kciuki w srode...:*