Bez tytułu


10 maja 2005, 20:10
Rano ledwo co sie wywuczylam z lozka... Wstalam z zapuchnietymi, zaspanymi oczami a w glowie mialam totalna pustke. Jak co rano zaspanym krokiem ruszylam w kierunku lazienki by doprowadzic sie do porzadku. Po jakis 20 minutach, przeczolgalam sie do kuchni gdzie przez jakies 10minut zastanawialam sie co zjesc. Wybralam platki, zagotowalam mleko a w miedzy czasie zrobilam sobie kanapki do szkoly. Zjadlam, zabralam plecak i przymulona wyszlam z domu. Przeszlam "przez plot" i weszlam do domu Pati ( bo ja zawsze wchodze:P)I poszlysmy w kierunku szkoly, ale najsmieszniejsze jest to, ze do szkoly nie doszlysmy. Od momentu gdy zatrzymalysmy sie za PKP zaczal sie cudowny dzien. Bez skazy. Totalne opierdalanie sie. Doszlysmy do wniosku, ze pojdziemy do Zielonego i tez tak zrobilysmy. Wbilysmy mu sie do mieszkania, ogladnelysmy od polowy "Efekt Motyla", pogadalysmy z Zielonym o "powaznych" sprawach, po czym razem ( Ja, Zielony i Pati ) ruszylismy w kierunku miasta. Doszlysmy z Pati do wniosku, ze pojedziemy sobie do Rud do mojej kuzynki. I tez tak zrobilysmy. W miedzy czasie Beata sie na mnie wkurwila, ale to norma, wiec jakos bardzo tego nie przezywam:] Na przystanku spotkalysmy Kamila (nie tego od Pati:P) I o 12:09 pojechalismy do Rud ( Zielony poszedl pewnie pic; zostal w Rybniku:P ) Przyjechalysmy akurat na ostatnia lekcje mojej kuzynki, a byl to wf ktory miala na dworze, a nadadatek nie cwiczyla wiec przesiedziala go z nami. My z Pati oczywiscie zrobilysmy hale, podrywajac kolegow z jej klasy;) Wszyscy odrazu nas polubili i z niecierpliwoscia czekaja na nasze kolejne odwiedziny;) Kiedy juz wf sie skonczyl, doszlysmy do wniosku, ze jedzemy do Oli do Szymocic. Tam zostalysmy z Pati nakarmione przez Ole, pomoglysmy jej troszke posprzatac w domu i poszlysmy na maly spacer dokola wsi. A do domu, ze wzgledu na to ze nie mialysmy kasy, pojechalysmy na stopa:):):) Najpierw zabrali nas jacys kolesie, zawiezli do Rud po czym ze smutkiem zobaczylysmy jak odjezdza nam autobus do Rybnika. Jak to mowimy, trudno idziemy lapac stopa:P I zlapalysmy ponownie. Taki zajebisty mesiu z jeszcze lepszym kierowca:P Doszlam do wniosku, ze ten koles bylby idealnym mezem jak dla nas:P Niestety byl zonaty, ale naprawde bardzo inteligentny, przystojny pan okolo 30.:) Podwiozl nas pod Real, a tam zobaczylysmy, ze mamy 10 minut do busa na PKP:) W miedzy czasie dostalysmy oferte pracy i teraz czekam na telefon:) To byl naprawde udany dzien, bez skazy:):):) Pozdrawiam:*
12 maja 2005, 12:44
kurwa encyklopedia dupiłem dupiłem aż nadupiłem na puł strony prawie :/
12 maja 2005, 12:43
No Aniu gratuluje udanego dzionka :-) Fajne przygody miałyscie :-) Heh jak ty tak z rano dajesz rade przeskakiwać przes płot dla mnie by sie to z rana skołczyło napewno jakąś usterką :-)
Ale wy macie pomysły na bulach na wycieczki chodzby Ufo z kumplami do wisły pojechali na bulach a jeszcze innym razem do czech idioci heh teraz jak bedzie ciepło mają plan na niemcy tylko nie umia tego obmyśleć bo ciężka sprawa heh :-)
Ciekawe co w domu powiedzą jak co chyba że im sie troszke lekcje przedłużyły :P Heh i jeszcze aftkami żescie sobie pojeździły no fajnie fajnie :-) zazdroszcze takiego dzionka :-)
No ale czy ten koleś z Merola był do końca taki inteligent i wogóle dobrze poukładane miał przecierz jak by miał dobrze to nie kupuje Mercedesa i nie ma żony 2 takie błedy w życiu no może ten z Mesiem można wybaczyć bo każdy miłuje sie w czym innym :-) Ale inteligent to on musiał być skoro w takim wieku w polsce aftko i wogóle chyba że to rodzice ale jeśli on to p
11 maja 2005, 21:27
oby bylo wiecej takich dni... ale nie podoba mi sie ten kandytat na meza :/ no ale jebac to nie wszyscy maja mercedesa i 30 lat IQ ponad 297,1/3 nie wszyscy... a zreszta. bye

Dodaj komentarz