No wiec dzisiejszy dzien zapowiadal sie nudny i monotonny...mielismy isc do parku, jak zwykle pogadac, napic sie i wrocic kulturalnie do domu o 21.00.... No ale jednak plany szybko sie ubarwily:] Postanowilismy z Beatka zaprosic naszych kupli z Żor i pojsc gdzies na park pic...Kiedy jednak przyjechali okazalo sie, ze zwijaja nas (mnie, Pati i Beate) do Żor:) Zajebiscie :) Poszlismy na plac wolnosci do ich autka (trabanta o imieniu Hemlut ) i pojechalismy najpierw do domku Adama a potem na ich miejscowe "Floryde'' najpierw na 5piwek a potem na winka:D Mielismy wrocic do domu busem najpierw o 18.15 w koncu doszlo do tego ze o 20.17 a wyszlo calkiem inaczej:D No wiec kiedy chlopcy poszli po winka ubralam sobie zajebista czarna bluze Adama:) Hahahaha:) Pozniej obalilismy winiacze i powiedzialam Adamowi ze pozyczam sobie bluze do piatku:D On sie jednak nie chcial zgodzic no to coz powiedzialalam ze pozycam i koniec:D No i poszlismy w storne przystanku a Paweł i Adam za nami:D Beata postanowila chwycic stopa:D Ja w jej zdolnosci za bardzo nie wierzylam no ale ok:D Udalo jej sie zlapac i akurat w trzy sie zmiescilysmy:D Adam i Paweł ktorzy szli a nami nawet nie zauwazyli, jednak gdy im pomachalysmy odrazu sie skapli:D No wiec w oto taki sposob zdobylam sobie fajna bluze:D
A w maluchu ktorego Beata zlapala na stopa siedzialo jakis dwoch disco - mlotow ale podwiezli nas pod prawie sam dom:D I z fajna kapą wrocilismy do domu....
I tak skonczyl sie kolejny dzien mego dziwno-tajemniczego zycia....