Archiwum 06 lutego 2005


Bez tytułu
06 lutego 2005, 21:30

" Miłość to nie pluszowy mis, ani kwiaty
to tez nie diabel rogaty,
ani milosc kiedy jedno placze
 a drugie po nim skacze...
Milosc to zaden film w zadnym kinie
ani roze
ani calusy male duze
Ale milosc kiedy jedno spada w dol drugie ciagnie je ku gorze...
Ile jestem Ci winien, ile policzylas mi za Twa przyjazn?
Ile byly warte nasze slowa, gdy probowalismy wszystko od nowa?"

Ubustwiam ta piosenke:) Od jakiegos tygodnia non stop chodzi mi po glowie:)

U a co u mnie? Wyzdrowialam (nie do konca, ale to sie wytnie:P), dzisiaj po raz pierwszy od tygodnia wyszlam na swiatlo dzienne:) Wspaniale bylo powrocic, po malutkiej przerwie do tej rzeczywistosci. Szczegolnie kiedy moglam caly dzien spedzic w gronie wspanialych ludzi:) Usmiech znowu gosci na mojej twarzy i czuje sie poprostu cudownie:) Zaczelam doceniac, jak wiele mam, samo zycie jest ogromnym szczesciem. Trzeba sie tylko pogodzic z tym, ze nie zawsze jest tak rozowo jak nam sie wydaje. A kiedy przyjda juz te ciezkie chwile, trzeba z nimi walczyc z podniesiona glowa. Nie zawsze to jest takie proste, ale wystarczy rozejzec sie dookola i miec ta swiadomosc, ze w okol Ciebie zawsze sa przyjaciele, ktorzy Cie wysluchaja i pomoga w tych ciezkich chwilach. A kiedy cos wydaje nam sie niereane, zawsze mamy cos takiego jak marzenia. Kiedy w nie bardzo mocno wierzymy i staramy sie by zamienily sie w rzeczywistosc, napewno sie spelnia. Nawet te najbardziej nierealne. Wiem, bo doswiadczylam tego na wlasnej skorze. Nawet z pewna osoba. Nie wierzylam w to, ze pomiedzy nami znowu bedzie jakas przyjazn, poprostu nie docenialam tego czlowieka. Moze mialam do niego zal? Zal ktory sama sobie ubzduralam, bo byl dla mnie osoba na ktorej bardzo, bardzo mi zalezalo....i (chyba) nieswiadomie kiedys mnie zranil. I naprawde wydawalo mi sie, ze musze zapomniec o tej osobie dla wlasnego dobra. Bym wiecej nie cierpiala. Ale tak naprawde w glebi serca nie chcialam tracic z nim jakiego kolwiek kontaktu( a teraz bylo by to bardzo proste) poprostu wiem doskonale, ze bez niego bylo by mi jeszcze gorzej, czula bym sie tragicznie. Ten czlowiek jest poprostu czescia mnie. Bardzo mi zalezy na nim, poniewaz jest cudowny:) I przez ten calutki rok mialam malutka iskre nadzieji, ze kiedys znowu bedziemy mieli wiele wspolnych tematow do rozmow no i chyba smialo moge powiedziec, zebysmy znowu byli przyjaciolmi:) I jestem dumna z tego, ze nie przestalam w to wierzyc:) Poprostu teraz juz wiem, ze kiedy bede miala jakis problem moge smialo do niego z nim przyjsc. Znowu mam oparcie w tej osobie, razem sie smiejemy, rozmawiamy na powaznie. Poprostu jest bardzo milo:) I dziekuje tej osobie za to, ze istnieje. Za to ze dalej chce rozmawiac z takim pojebem jakim jestem:)))

Kurcze ale sie rozpisalam:P Jak kots to przeczyta i przy tym nie zasnie to jest normalnie, mistrzem:) Poprostu musialam to z siebie wyrzucic:) I teraz jest mi jeszcze lepiej....Ohhh gaddd, dziekuje Wam wszystkim, ze meczycie sie ze mna przez te wszystkie lata i mimo wszystko mnie lubicie...Normalnie KOCHAM WAS:*:*:*:*