Juz nie wiem co mam myslec: Czuje sie jakbym byla zamknieta w klatce z samymi drapierznikami. Przez jakis czas wysztko bylo ok. Przygarnelysmy pod swe skrzydla, bardzo fajna i usmiechnieta dziewczyne. Byla ok...Tak mi sie przynajmniej wydawalo. A jednak tylko wydawalo. heh...takiego chamstwa w tak krotkim czasie chyba nigdy nie poznalam. Na nikim sie tak nie przejechalam. Ta mala osobka miala dzisiaj szczescie, ze nie mialam agresora, bo ciezko by z nia bylo... No ale spoko....Zjebala wszystko dookola. Malo istotne w sumie. Nie bede tutaj tego bardziej zaglebiala. Bo i tak, po co? Tylko zastanawia mnie jedno. Co jej to dalo? Te cale mydlenie oczek wszystkim dookola? Sama mi raczej nie odpowie, bo zabardzo kreci.
A tak po za tym jest lajt:) Jakos ten czas leci. W sumie powinnam skupic sie na nauce, ale jakos mi sie do tego nie spieszy. Spotkalam dzisiaj Tadzia:) Chociaz krotko, ale dobrze sie z nim rozmawialo. Troszke sie posmialam:) A jutro do Zielasa:] Mam nadzieje, ze bedzie tam tez Czaxa:D hehe:) Z nimi spedzony dzien - to dzien udany:) No dobra. Ide sobie. Pa:*